MONTMARTRE
– A teraz, mój drogi Bogdanie… – Beria przerwał, gdy jego zastępca Bogdan czknął. – Co ty, bałwanie, znów się oleju opiłeś czy smalec żarłeś? Przecież mówiłem, picia nie będzie, a ty swołocz jak zawsze…
***
– Nie, no proszę cię, nie mogę już...