Tramwaj wlókł 4-latka przez 420 m. Mama chłopca nie wytrzymała w sądzie
Miał czas na spoglądanie w telefon, ale nie śpieszył się z upewnieniem, czy jego pasażerowie są bezpieczni – zdaniem śledczych Robert S. zamknął drzwi w momencie, gdy wysiadał maleńki Aleksander. W efekcie drzwi przytrzasnęły dziecku nogę. Czy motorniczy jest winny śmierci malucha i czy był w stanie kontrolować sytuację? Na te pytania odpowie sąd. Właśnie rozpoczął się proces w sprawie tego przerażająćego wypadku.