Modlitwa stała się przymusem. Dzieciństwo ciąży nad życiem Kingi
Ojciec nie był zły, kochał Kingę i jej rodzeństwo – w to wierzyły dzieci – tylko nie umiał tego okazać. Kochał ich na swój sposób. Po prostu innym ojcom wychodziło to lepiej i nie byli agresywni. No i do kościoła chodził, modlił się gorliwie, tak jak matka. To wszystko ciąży nad dzisiejszym życiem Kingi.